Dwóch śmiałków z naszego elitarnego Klubu
rzuciło się "z motyką na słońce".
Za cel swojej wyprawy obrali wjazd na rowerach szosowych na Przełęcz
Karkonoską.
Dla kolarskiego świata jest to wyczyn niezwykle cenny i zacny, gdyż
podjazd na tą Przełęcz jest uważany za najtrudniejszy w Polsce,
zawierający dwa krótkie fragmenty o nachyleniu 30% i sporo
odcinków po 20-25%/100m. Bardzo wymagający dla szosowców nie
tylko ze względu na nachylenie ale także liczne dziury. Z polskiej
strony podjazd prezentuje się w iście alpejskim stylu. W połowie
drogi mamy najtrudniejszy kilometr szosy w Polsce - 15.7%. Drugi
podobnie trudny - 14.1% - jest na tej samej drodze, tuż przed Przełęczą.
Oto profil podjazdu:
Jak zatem możne zauważyć, nasi "Klubowi
Górale" musieli zadać sobie wiele trudu by zdobyć Przełęcz
Karkonoską.
Podróż zaczęła się w Poznaniu, gdzie po
spakowaniu rowerów i niezbędnych sprawunków (w tym sałatki z
kilograma makaronu-najlepszy środek dla rowerzystów na uzyskanie
energii poza EPOpiryną ;)) udaliśmy się w cztero godzinną podróż
do Podgórzyna. Tam czekał na nas elegancki pokój wynajęty w Ośrodku
Karolinka. Piękne widoki karkonoskich gór towarzyszyły nam na
ostatnim etapie trasy. W miejscowości naszego pobytu czekała cisza i
spokój oraz szum strumyka za oknem naszego pokoju - jak dobrze wybrać
się w góry poza sezonem !!!
Od razu po przyjeździe i zakwaterowaniu się w Ośrodku ruszyliśmy w
pierwszą trasę rowerową.
Byliśmy oczarowani wymaganiami jakie stawiają przed kolarzami góry:
serpentyny, strome podjazdy, szybkie zjazdy, piękne widoki, cisza i
spokój. Liczne ataki na podjazdach i szaleńcza jazda w dół dały się
jednak we znaki i po powrocie do Ośrodka z radością odprężyliśmy
się oglądając mecz Polska-Francja (w tym miejscu składamy kolarskie
gratulacje naszym "złotym" siatkarzom-BRAWO chłopaki).
Następny dzień był kluczowy. Poniedziałek właśnie
przeznaczyliśmy na pierwszą próbę ataku na Przełęcz.
Chłód na dworze i brak słońca nie odstraszył nas i po pożywnym śniadaniu
ruszyliśmy na trasę podjazdu na stalowych rumakach Lemond.
Już na początku zmierzyliśmy się z podjazdem-długim i bardzo
wymagającym. Liczne serpentyny zdały się nie mieć końca...aż
wreszcie dojechaliśmy do osławionego szlabanu (do tego miejsca można
podjechać samochodem).
Trasa za szlabanem okazała się istnym piekłem dla kolarzy. Strome
podjazdy o nachyleniu dochodzącym do 30% pokonywaliśmy stojąc na pedałach
i próbując kręcić pedałami na najlżejszym przełożeniu. Sztuka ta
była niezmiernie trudna. Każde 10 metrów kosztowało nas ogromną ilość
sił i energii. Brak wypłaszczeń powodował, iż nie było możliwości
odpoczynku poprzez spokojniejsze pedałowanie. Pod koniec podjazdu naszła
mgła która ograniczała widoczność do 50 metrów. Piekielne zmęczenie,
duża wilgotność, niska temperatura, niekończący się stromy podjazd
stały się dla nas drogą przez mękę.
Na szczęście dzięki zawziętości, wzajemnemu wsparciu i licznych
zjedzonych batonach energetycznych udało nam się wjechać na Przełęcze
Karkonoską (1198 m.n.p.m) !!!
Pełni szczęścia i niesamowicie zmęczeni udaliśmy się do schroniska
Odrodzenie, które znajdowało się na wysokości 1236m.n.p.m, a którego
nie mogliśmy dostrzec przez gęstą mgłę. Tam wypiliśmy ciepłą
herbatę, gdyż na szczycie temperatura wynosiła tylko 8 stopni. Po krótkim
odpoczynku ruszyliśmy w drogę powrotną=zjazdową. Niestety nie było
to takie proste jak się wydaje. Nachylenie drogi powoduje, że rower może
się rozpędzić do zawrotnych prędkości i stać się trudnym do
zapanowania. Większość pierwszej części zjazdu pokonaliśmy na zaciśniętych
szczękach hamulcy i przez to byliśmy zmuszeni do robienia przerw-obręcze
i klocki hamulcowe grzały się zbytnio i trzeba było je chłodzić. Po
15 minutach szaleńczego zjazdu dojechaliśmy do szlabanu i stamtąd już
mniej stromą drogą zjechaliśmy do Podgórzyna - na zjeździe osiągaliśmy
nieraz prędkość 65km/h (bez znacznej ingerencji w prędkość roweru
czyt. pedałowanie). Respektu do zjazdu nabraliśmy w pierwszej fazie
wyprawy, gdzie na poboczu jednej z serpentyn zauważyliśmy krzyż
symbolizujący miejsce śmierci jednego z członków wyścigu
kolarskiego w 2007 roku.
Tego dnia cel wypraw został osiągnięty !!!
Przełęcz Karkonoska została zdobyta przez członków Klubu Rowerowego
PELETON !!!
Następny, ostatni już dzień wyprawy, spędziliśmy
na krótkiej wycieczce rowerem po okolicy i pakowaniu się do powrotu.
Do Poznania dojechaliśmy w 3,5h gdyż kolega z Rogoźna musiał zdążyć
na pociąg o określonej godzinie (udało nam się :)).
Wyjazd zaliczyliśmy do udanych i cieszymy się
z osiągniętego celu. Góry okazały się fantastycznym miejscem do
uprawiania kolarstwa szosowego i miejmy nadziej, że jeszcze nie raz
spotkamy się na stromych podjazdach i szybkich zjazdach pędząc na
naszych wspaniałych rowerach.
Poniżej zdjęcia z wyprawy:
|